Chapter XI - No chyba sobie żartujecie!

Pocałował mnie. Po prostu, jak gdyby nigdy nic. Robił to delikatnie, najwidoczniej, żeby mnie nie spłoszyć. Szcerze mówiąc, na początku się zdziwiłam, później doszedł strach, a na końcu uczucie bezpieczeństwa i troski. Wiedziałam w tym momencie jedno - zakochałam się. Właśnie w nim. Nie interesowało mnie już nic innego. Pragnęłam być przy nim w każdej sytuacji. Pragnęłam po prostu... Być przez niego kochana. I najwidoczniej tak jest.
Jednak nasze migdalenie przerwał donośny huk w krzakach. Odskoczyliśmy od siebie, jak oparzeni. Byłam przestraszona, lecz Shikamaru wręcz przeciwnie. Rzucił od razu w tamtą stronę kunaia. Po chwili, z roślinności wyłoniła się postać.
-Ekhem... - pomimo, że nie widziałam twarzy, ten ton głosu zawsze poznam. Sakura Haruno.
-Koniec tych zabaw, wracamy do domu - rzekł Sasuke stojący nieopodal.
Głęboka cisza ogarnęła przestrzeń między nami. Czekać długo nie trzeba było, gdyż pan wielmożny gbur odezwał się oczywiście jako pierwszy.
-Możesz łaskawie ruszyć swoje cztery litery? Marnujesz nasz czas!
-Sas...! - krzyknęła Sakura, jednak nie zdołała dokończyć, gdyż na jej twarzy zagościło przerażenie. Zobaczyła coś, czego się nie spodziewała. A ja poczułam rozdarcie w środku.

-Naruto! Poczekaj na mnie! - kolejny raz oddalił się ode mnie na tyle, bym szła sama w głębokiej ciemności - Naruto proszę...- dokończyłam, jednak na tyle cicho, aby tego nie usłyszał.
Najgorsze jest to, iż zgubiliśmy się. Znaczy Uzumaki mówił coś innego, ale ja i tak wiedziałam swoje. Na dodatek jego powiał wiatr i zostałam sama. Jeszcze tego mi brakowało.
Padałam na twarz. Szukamy jej już siedem godzin. Nadal nic. Żadnego tropu... Po prostu jedno wielkie NIC!
Usiadłam na ziemi, przy ogromnym drzewie. Musiałam odpocząć, by mieć siły na dalsze poszukiwania. Poza tym chciałam trochę pomyśleć. Dwóch chłopaków się o mnie stara, a ja (powiedzmy) nie potrafię wybrać. To znaczy...GAAAH!
Z tego całego myślenia, aż zasnęłam, mimo tego sądzę, iż nie trwało to długo, bo poczułam nagłe trząsnięcia. Jak się chwilę później okazało, bym to nie kto inny niż Naruto.
-Hinata! Budź się! Mamy problem!
-Co się stało Naruto? - powiedziałam, przecierając oczy.
-Patrz na to! - wskazał palcem gdzieś w oddali. Zobaczyłam coś, co mnie doszczętnie przeraziło...

-Ino proszę... Uspokój się - Nara postanowił uspokoić mnie,  jednak to nic nie dawało.
Nie mogłam wytrzymać. Na raz emocje się skumulowały i powstało coś... dziwnego. Ból przesiąknął najpierw moją głowę, później doszedł na plecy,  później... Nie czułam juz nic. Z powodu cierpienia zamknęłam swe oczy, a gdy je otworzyłam... Byłam w całkowicie innym miejscu. Byłam w... Jakimś więzieniu? Bóg wie jak to nazwać! Wstałam, a gdy zobaczyłam miejsce, w którym przed chwilą leżałam, ogarnęło mnie obrzydzenie. Brudna woda zalewała ziemię. Myślałam, że zwymiotuję. Jak Boga kocham, aż mnie dreszcze przeszły. Nagle usłyszałam mocny huk. Przeraziłam się, ale moja ciekawość przezwyciężyła w tym momencie wszystko. Postanowiłam iść w stronę, skąd ten dźwięk się wydobył. Przedzierałam się przez ciemne korytarze. Gdzieniegdzie dało się zauważyć pochodnie, czasem widywałam stare, pokruszone łańcuchy. Nagle, przede mną pojawiła się ogromna fala. W jednym momencie pomyślałam... "NO CHYBA SOBIE ŻARTUJECIE!" Po chwili, zalana wodą, leżałam na ziemi. Włosy, jak i resztę miałam przemokniętą. Gdy wstawałam, usłyszałam jeszcze potężniejszy huk. Popatrzyłam przed siebie. Zobaczyłam wielkie wrota. Podeszłam, więc jak najszybciej do nich. Złapałam się krat, jednak równie prędko je puściłam. To był on. To ta bestia.

-Ej, co jest? Shikamaru...? - zaczął Sasuke.
-Na mnie nie patrzcie! Ja jej nic nie zrobiłem... No chyba, że to...
-Że to co?! - krzyknęłam. Nikt z nas oprócz Nary nie wiedział najwyraźniej o co chodzi.
-Uspokój się Sakura!
Nagle ni stąd, ni zowąd pojawił się Naruto wraz z Hinatą.
-Co tu się dzieje? - powiedziała Hinata.
-Gdybyśmy wiedzieli sami to było świetnie.
-To być może przez ogoniastego... - szepnął Shikamaru.
-CO?! - krzyknęli wszyscy chórem.
-Nie co tylko ogoniasty. Ino jest jinchuuriki.
-Ale jak to?! Co ty pierd*lisz?! - powiedział Naruto.
-Ale jak to?! - krzyknęłam.
-Uspokójcie się do cholery i poczekajmy, aż się obudzi. Ale z tego co wiem, to sama póki co nie ma o tym pojęcia. Naruto mógłbyś pogadać z Kuramą o tym?
-J...jasne...

To coś... szarpnęło znowu łańcuchem. Przestraszyłam się, w wyniku czego upadłam na ziemię i szybko odsunęłam się od krat. Patrzyłam na niego wielkimi oczyma. Był... piękny. Ogromny, fioletowy 'duch' o wyglądzie jelenia. Robił wrażenie. Momentalnie poczułam, że nie oddałabym go za żadne skarby. Poczułam, że należy do mnie... i nic tego nie zmieni. Zmotywowana, podeszłam czym prędzej do bramy.
-Hej... Ogoniasty... - po kilku sekundach usłyszałam strasznie głośny ryk zwierzęcia, a za nim ogromną falę, która z hukiem i wielkim bólem uderzyła w moje ciało.

-Hej Ino. Hej! Wszystko w porządku? - męski głos doszedł do mnie ze zdwojoną siłą, co spowodowało ogromny ból.
-Obudziła się?! Ludzie przerwa! - krzyknął Naruto.
Poczucie ruchu nagle ustało, a zamiast tego pojawiło się ukojenie. Po chwili doszło do mnie, że byłam niesiona przez Narę. Odłożył mnie na ziemię,  tak bym mogła stanąć. Wokół nas przestrzeń została zajęta poprzez znane mi osoby. Powoli odzyskiwałam równowagę. Chwyciłam się momentalnie za głowę, gdyż ta jak na złość jeszcze mnie bolała.
-Ino, możemy porozmawiać? - zapytała Hinata.
-Mogę Wam to wyjaśnić dopiero wtedy, kiedy będę o nim coś wiedziała? - zapytałam, patrząc na nich wszystkich. Szczerze mówiąc byłam wyczerpana tym wszystkim i miałam nadzieję, na jak najszybsze trafienie do łóżka.
-Dobra, a teraz chodźmy już - dopowiedziała Uchiha, wyraźnie znudzony całą sytuacją.
Jak powiedział, tak zrobiliśmy. Znaczy ten... Oczywiście musiałam się wygłupić, bo jakby inaczej! Gdy Sasuke skończył swoją boską pogawędkę do samego siebie, wszyscy ruczyliśmy z miejsca. Coś oczywiście musiało pójść po nie mojej myśli i gdy postawiłam jeden jedyny krok, noga ześlizgnęła mi się i dziwnie przekrzywiła. Zabolało w cholerę, ba! Nawet krzyknęłam jedno głośne przekleństwo! Od razu pobiegła do mnie Haruno, jako lekarka, wiedziała, jak mi pomóc. Jednak... zdarzyło się coś dziwnego...



---
Troszku jestem niezadowolona z tego rozdziału, ale mam nadzieję, że jest znośny; u;

Komentarze

Popularne posty