Chapter 10 - "Tak oto jestem, kim jestem"

Mocno otwartymi oczyma patrzyłam przed siebie, modląc się o to, by chłopak nie miał potrzeby zajrzenia w krzaki. Jednak on nie dawał za wygraną. W roślinność po lewej stronie wrzucił kunaia, tak też zrobił z tym po prawej. Broń prześlizgnęła się idealnie poprzez liście, wbijając się prosto w drzewo, o które się opierałam. Nagle poczułam mocnym ścisk mięśni. O nie, co za głupia baba ze mnie! Zdążyłam już zapomnieć co jest specjalnością klanu Nara? Co za pech!
Nie musiałam długo czekać. Wnet ujrzałam przed sobą postać, która zbliżyła się do mnie powoli.
-Ino? Co Ty tutaj robisz?! Tak szybko Cię wypuścili ze szpitala?!
-Shika...
-Hej! Co jest? Dlaczego płaczesz? Wyjaśnij mi to - jego ton głosu zmienił się ze zdzwionego na spokojny oraz troskliwy.
-Ja nie chcę tam wracać! - krzyknęłam patrząc mu prosto w oczy.
Bez zbędnych słów przytulił mnie mocno do siebie. Nagle cichutko zaczął nucić jakąś melodię. Była mi skądś znana.
Poczułam jego zapach, ba! Przesiąkałam nim. Czułam się jak w niebie: bezpieczna i przede wszystkim komuś potrzebna. Brakowało mi tego. I chyba będzie brakować na zawsze...
Długo tak nie trwaliśmy. Chłopak odsunął się ode mnie, delikatnie pogłaskał po twarzy oraz patrząc mi głęboko w oczy spytał się czy możemy wyruszyć do wioski. 
W sumie to nie miałam nic przeciwko, ale też nawet nie byłam zdolna mu odpowiedzieć. Zauważył, że jest mi wszystko obojętne, wziął mnie na ręce, a następnie wyruszył w stronę wioski.
Po pewnym czasie zapytał:
-Ino, powiesz mi o co chodziło? 
-J...ja...Shikamaru... Ja się boję...
-Czego?
-Shikamaru, ja... ja mam w sobie potwora.
Chłopak z szoku przystanął na chwilę. Popatrzył mi głęboko w oczy, a następnie dopytał:
-Ino czyje to dziecko?
Nie mogłam, po prostu nie mogłam. Zaczęłam się rechotać jak szalona. Myślałam, że wykituję ze śmiechu, słowo daję. Jego miną wyrażała więcej niż tysiąc słów. Zastanawiał się czy powiedział coś nie tak, później ogarnął chyba, że się myli, a następnie zmartwił się. 
-Powiedziałem coś nie tak? 
-Nie, hahaha - nie mogłam się powstrzymać. Co tym chłopom przychodzi na myśl to ja w to nie wierzę. 
-Przestań się śmiać, bo to staje się upierdliwe - jak poprosił tak zrobiłam. Po chwili uspokoiłam się, a następnie dokończyłam:
-Mam w sobie Jinchuuriki.

Wszyscy czekaliśmy cierpliwie co powie Hokage. Wezwała nas, by za chwilę posłać kilka osób z nas na poszukiwanie. 
Nagle Tsunade obróciła się na krześle w naszą stronę.
-Naruto Uzumaki, proszę o zdanie raportu! - powiedziała to wściekłym głosem. 
-N..nno więc, gdy weszliśmy do jej pokoju zastaliśmy otwarte okno. Ani śladu po poszukiwanej.
-Spakowała się, wzięła coś ze sobą? 
-Nie znaleźliśmy ubytku w jej rzeczach, przez co sądzimy, że wyszła, pozostawiając wszystko. 
Jak na Uzumakiego to gada zbyt mądrze. Ale mówi racje i to się liczy.
-Ale tak naprawdę to po co jej musimy szukać? - przerwał Sasuke.
-Sasuke jak to musimy jej szukać?! -krzyknęłam, nie wierzyłam, że on to powiedział. - Przecież to nasza przyjaciółka, nie zostawimy jej na pastwę losu!
-Ona ciągle sprawia problemy! Wróci jeśli będzie chcieć! 
-Żartujesz sobie?! - nie wytrzymałam. Ścisnęłam mocno pięści. Nie sądziłam, że będzie taka okazja, iż będę chciała pobić Uchihę. 
-Uspokójcie się! - krzyknęła Tsunade. - To nie pora na kłótnie. Macie ją znaleźć i tyle! - To mówiąc, spojrzała gniewnie na Sasuke.
-Podzielcie się w pary i przeczesujcie miasto, jak i tereny poza nim. Jazda!
Wszyscy bez zbędnych słów wyruszyliśmy na jej poszukiwanie. 

-Ino? Halo, Ino.
Zdziwiona, obudziłam się, słysząc męski głos. Podniosłam głowę i zobaczyłam nikogo innego, jak Shikamaru.
-Przysnęłaś na chwilę, a zdążyliśmy dojść do wioski. 
-Nie wiem czy mam w ogóle czego tam szukać...
-Jak to nie wiesz? Przecież nic tak praktycznie się nie stało... Zróbmy przerwę i porozmawiajmy o tym, dobrze? 
-Dobrze...
Jak postanowił, tak zrobiliśmy. Postawił mnie na ziemię, a już chwilę później zaczął zbierać drewno na palenisko. Była ciemna noc, być może coś po pierwszej bądź drugiej. Popatrzyłam na miejsce, w którym się znajdowaliśmy. Zatrzymaliśmy się obok jaskini, gdyż zaczęło delikatnie kropić. Sztywno podeszłam pod tymczasowe schronienie, obserwując jak chłopak powoli gmera przy ognisku. 
-Pomóc Ci?
-Gdybym potrzebował Twojej pomocy przy tak prostych rzeczach, nie siedziałbym teraz w ANBU - uśmiechnął się.
Usiadłam powoli przy ognisku, ciągle na niego patrząc.
-Dlaczego to zrobiłeś? 
-To, to znaczy co?
-Weszłeś w szeregi ANBU. 
-Dostałem ciekawą propozycję, wiec tak oto jestem, kim jestem.
-Rozumiem... - Tak naprawdę nie rozumiem. Martwię się o niego. Boję się,  że coś mu sie stanie... STOP! Gadam jak zakochana, tak być nie może! - Pochyliłam głowę w dół, grzebiąc palcami w ziemi. 
-Ino... O co chodzi z Jinchuurikim?
-Wtedy, kiedy wyruszyliśmy na misję z Orochimare... Ta kobieta... Ja nie wiem jak ona to zrobiła. Tak naprawdę niczego nie wiem, nie pamiętam... - W wyniku bezsilności złapałam twarz w dłonie. Delikatnie zaczęły mi spływać łzy. Nie chciałam, by je zauważył... Na przekór wszystkiemu on zbliżył się do mnie, a następnie objął. Trwaliśmy tak chwilę, aż Nara odsunął się ode mnie, jednak nadal patrzył mi na twarz. Czule pogłaskał mnie po twarzy, a następnie stało się coś, co chyba żadnemu z nas się nie śniło...

Dobraliśmy się w pary. Ja (Sakura) szukam razem z Sasuke, Naruto z Hinatą, Kiba z Saiem. Reszta patrolowała samodzielnie miasto. Tak po prostu było łatwiej. Wraz z panem gburowatym obraliśmy sobie północno-wschodnią część terenów poza wioską. Blondyn wraz z przyjaciółką wzięli zaś południowy-wschód, a chłopacy zachód.
Słowo daję, myślałam, że się wścieknę. Czarnowłosy nie miał za grosz chęci, by odnaleźć Ino. Miałam ochotę go naprawdę skopać, ale dla dobra sprawy, trzymałam emocje na wodzy.
-Co tak wrzesz? Gdyby dodano Ci gwizdek, jak czajnikowi, to byś piszczała na całą wioskę chyba.
-Możesz się przymknąć? 
-Nie sądziłem, że kiedykolwiek mnie o to poprosisz. 
Od razu ucichł. Szliśmy w milczeniu. Nagle zaczęło delikatne kropić. Nie sądziłam, że te chmury były deszczowe...
-Wracamy? Tutaj jej chyba nie ma.
- Będziemy szukać, aż ją znajdziemy.
-Chyba sobie...
-Kur#$ Sasuke, nie żartuję! Jeśli chcesz to sobie zawróć. Ja natomiast nie mam zamiaru! - wpieniłam się, że szok.
Zdziwił się i to bardzo. Naprawdę. Po raz pierwszy zobaczyłam na jego twarzy zdziwienie. Rozbawiło mnie to do rozpuku, jednak postanowiłam zachować kamienną twarz. Nagle zobaczyłam coś, co wryło mnie w ziemię. Ja zaskoczyłam jego, a on mnie. On...On uśmiechnął się. 

Komentarze

  1. Wow!
    Nowy rozdział! 😲😲 jak to możliwe, że Ino ma w sobie Kurame? 😮 widzę, że humor nie opuścił twoich rozdziałów 😂😂 fajny rozdział! 😽 życzę dużo weny! 💓💖

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty