Chapter 5 - "Co wy macie z tymi krowami, ja się pytam?!"

Gdy przyszłam nie było Sakury w domu. Gdzie ona się podziewa? Weszłam do swojego pokoju. Odłożyłam pudełko na biurko i otworzyłam wieko. Dotknęłam materiału oraz delikatnie się uśmiechnęłam. Ciekawe. Ciekawe czy będzie mu się podobać.
Chwila! Czy ja przypadkiem...Sai...Shikamaru. Nie wiem. Sama nie wiem czy kocham któregoś z nich. Szczerze to wydaje mi się, że ten pierwszy raczej na mnie nawet uwagi nie zwraca... Dobra, Koniec tych przemyśleń na dziś! Nie mam zamiaru sobie popsuć nocy. Rzuciłam się na łóżko. Wpełzłam pod kołdrę nawet się nie przebierając i zaczęłam patrzeć w sufit. Jednakże po chwili usnęłam.
---
Rankiem obudził mnie Naruto, za którym stała Hinata. Oboje pochylali się nade mną.
-Ino!
-Czego chcesz?! - wykrzyknęłam wkurzona.
-Jak to czego! Mamy misję!
-Że co?!
-No dzisiaj mamy na nią wyruszyć!
-Co ty se synek, jaja robisz?!
-No po to je mam, głupia krowo!
-Jak tyś mnie nazwał?!
I na tym się skończyła wymiana zdań. Szybko ogarnęłam się, a następnie spakowałam. Gdy w końcu wszystko było gotowe ruszyliśmy razem w stronę bramy.
Gdy dotarłam, żałowałam, że w ogóle żyję. Miny wszystkich wyrażały więcej niż tysiąc słów. Wkurzeni stali i patrzyli się w naszą stronę. Jedno co mnie zdziwiło to to, iż była obecna Tsunade i Orochimaru.
-W końcu jesteście, ile można czekać! - krzyknęła cycata babka.
-Już gotowi? - zapytał Shikamaru.
-Tak, przepraszam za spóźnienie - odpowiedziałam.
-To ja przepraszam, moja wina. Miałam powiedzieć Ino, ale zapomniałam - rzekła Sakura.
-Dobra nie ważne już... Jak widzicie jest z wami w drogę rusza Orochimaru, który będzie was pilnował - nie zdołała dokończyć, a już mężczyzna wślizgnął się jej w słowo:
-Tak naprawdę to nie obchodzi mnie co tam będziecie robić, jestem tam, gdyż muszę spotkać się z paroma osobami...
-Ty kmiocie, ani mi się waż przerywać! - krzyknęła na niego blondwłosa.
-A mam opowiedzieć o twoich... - nie zdążył dokończyć, bo kobieta uderzyła go tak mocno, że nie mógł się pozbierać.
-Czy każdy ma swoją parę?
-Hai! - odpowiedzieliśmy.
Wyruszyliśmy w drogę. Sakura, Hinata, Naruto, Sasuke, TenTen, Shikamaru oraz Kiba... no i ten gburowaty idiota, który nie liczy się do naszego kręgu. Według planu dojście do wioski ma nam zająć około pół dnia, nie więcej. Taa...
Po kilku godzinach, spokojnie idąc przed siebie, wyznaczonym szlakiem, zauważyliśmy, że przed nami jest przepaść, a przecież ma być tam most. Stanęliśmy i wszyscy zaczęli myśleć.
-Może Naruto nas tam przeniesie?
-Chyba damy radę sami to przeskoczyć...
-Nie sądzę...
-Tak, niech Naruto się sklonuje i nas tam zabierze!
-Uzumaki na co ty czekasz?! - Ta gadka ciągnęła się w nieskończoność, aż blondyn w końcu się sklonował i zrobił co do niego należało. Stworzył most, stabilny...chyba...
Tak więc wszyscy po kolei zaczęli po nim iść. Powoli przeszedł po nim Sasuke, później Naruto przebiegł w mgnieniu oka, następnie TenTen. Odwlekałam swoje przejście, bo po prostu się bałam... Mam straszny lęk wysokości i w dodatku muszę przejść po niebezpiecznym (według mnie) "moście".
Nim się obejrzałam, wszyscy byli po drugiej stronie tylko nie ja i Shikamaru.
-Ty pierwsza - stwierdził.
-N-nie jestem tego pewna - odpowiedziałam.
-Spokojnie. Jestem obok - rzekł.
O kurde. Zarumieniłam się. Jest po mnie.
Bez zbędnych szczegółów zrobiłam pierwszy krok na klonie Naruciaka. Lekko się pokiwałam i następnie coraz szybciej szłam. Nagle, gdy byłam w połowie, jedna z postaci zniknęła, zostawiając przy tym dziurę. W jednej chwili świat wywrócił mi się do góry nogami. Dosłownie.
Próbowałam się czegoś chwycić, ale nic to nie dało. Szybko zaczęłam spadać w dół. Widziałam, że momentalnie wszyscy biegli po kanionie. Chwila spokoju. Chwila. Co by tu wymyślić?! Głupiaaaaaa! Leciałam wprost do wody. Nagle rozległ się wielki chlust na kilka metrów.
NIEE! Aktualnie najgorszą rzeczą, jaka mogła mi się przytrafić to świadomość tego, że nie potrafię pływać. NO CHOLERA JASNA!
Spróbowałam się opanować, ale też słabłam przez ciśnienie. Powoli zamykałam oczy, ledwo co widziałam. Zamazany obraz...ręka. Wyciągnęłam swoją także. Ktoś złapał mnie...znaczy ją. W jednym momencie zaczęłam płynąć wprost na powierzchnię. Yokatta.
Niewiele widziałam, jednak słyszałam bardzo dużo odgłosów typu "Ino, nic ci nie jest?!", "O mój boże, czy ona żyje?", "Naruto ty dupku!".
Leżałam na czyichś kolanach. Nagle zobaczyłam Sakurę, a w około resztę przyjaciół. Łza spłynęła po moim policzku. Reszty nie pamiętam, zemdlałam.
Obudziłam się przykryta kocem, przy ognisku. Która to godzina? Ciemno jak w...dobra lepiej nie (xD). Usiadłam, a następnie próbowałam doszukać się kogokolwiek. Zobaczyłam Sakurę śpiącą nieopodal mnie i Sasuke siedzącego na warcie.
-Obudziłaś się? - szepnął.
-No jak widzisz... - odpowiedziałam - czy my przypadkiem nie powinniśmy być już w wiosce?
-Co racja to racja, ale nie ma nas tam.
-Robisz ze mnie debilkę?


-Nie, ani trochę - taa, jasne...
-Słuchaj podpasek.
-Jestem Sasuke, głupia krowo.
-CO WY MACIE Z TYMI KROWAMI, JA SIĘ PYTAM?! - krzyknęłam.
-Obudzisz wszystkich.
-Słuchaj. Odpowiedz mi na jedno proste pytanie.
-A co z tego będę miał?
-Wpierdol.
-Co chcesz wiedzieć?
-Kto mnie uratował?
-Zgadnij.
-Nie jestem dzieckiem.
-Dorosłą też nie.
-Jak nie chcesz, nie odpowiadaj - powiedziałam wkurzona i od razu odeszłam, nawet nie wiedziałam sama gdzie. Jedyne co usłyszałam to:
-Tylko nie wpędź się kłopoty, bo wszyscy mają cię dość.
Nie wierzyłam w to, co powiedział... albo nie chciałam wierzyć. Stanęłam jak wryta, jednak po chwili zrobiło mi się tak smutno, że pobiegłam w siną dal. Jak najdalej, żeby być samą. 
W końcu zmęczona, wspięłam się na jedno z drzew i tam zaczęłam rozmyślać. Co jeśli ten przydupas miał rację? Ale przecież wtedy nie wyłowiliby mnie z wody. Może nie chcieli mieć na sumieniu trupa? A z resztą... niech sobie myślą, co chcą. Nie obcho... Dobra, nie czarujmy się. Zależy mi na nich.
Po jeszcze jednej chwili przemyśleń, udałam się z powrotem. Minęło trochę czasu, jednak udało mi się znaleźć obozowisko. 
-To był Shikamaru - odezwał się czyjś głos, najprawdopodobniej Sasuke.
Nie odpowiedziałam nic, tylko ułożyłam się do snu, obok Sakury.
---
Rano obudziłam się sama. Nie. Jednak nie. Obudził mnie Naruto kłócący się z Uchihą. Sakura oczywiście wkroczyła do akcji i chwilę później chłopcy siedzieli cicho.
-O Ino. Wypoczęłaś? - spytała Hinata.
-Tak, dziękuję za opiekę i przepraszam.
-Nie masz za co. To nie była twoja wina.
-Ale głupio się czuję...- po chwili przerwy - Hinata...
-Słucham?
-Czy ty mnie uważasz za przyjaciółkę?
-Głupie pytanie, jasne, że tak. Jesteś najbardziej wyrozumiałą osobą jaką znam.
-Dziękuję, ty dla mnie też dużo znaczysz - uśmiechnęłam się, a dziewczyna odwzajemniła uśmiech.
Przynajmniej ona. Mam w niej oparcie.
Wstałam i ruszyłam w stronę większego grona, które jadło śniadanie. Dołączyłam do nich, nie odzywając się. Tylko raz zapytano mnie się z troską, czy wszystko jest w porządku, na co ja odpowiedziałam zwykłe "tak". Później każdy z nas zajął się pakowaniem namiotów i innych rzeczy. Około południa ruszyliśmy dalej. Zostało nam jakieś kilka godzin do wioski. Już nie mogę się doczekać! :]


---
Przepraszam, że tak długo mnie nie było ;-;
Obiecuję się poprawić! :))

Komentarze

  1. Ohayo!!
    W końcu doczekałam się nowego rozdziału :D mam nadzieję, że za niedługo będzie ich więcej :) oraz, że będzie więcej NaruHiny ;3
    A co do rozdziału jak zawsze narzekam ciut krótki :/ ale i tak się cieszę i dziękuję :-*
    Pozdrawiam ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO
      "ciut krótki"
      Kobieto
      to
      mi
      zajęło
      prawie
      3
      kartki xDD
      Obiecuję poprawę i ruszyć dupę, ale nie wiem czy mi wyjdzie :''D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty